Lewis Hamilton nie rozpoczął najlepiej weekendu w Portugalii. Lider klasyfikacji generalnej zna jednak przyczynę swoich problemów.

W obu piątkowych treningach na torze Algarve Hamilton musiał uznać wyższość swojego zespołowego partnera, Valtteriego Bottasa, który nieprzerwanie był najszybszy.

Choć w porannej sesji sześciokrotny mistrz świata uplasował się tuż za Finem, tak już po południu strata do niego okazała się dużo większa i umieściła go dopiero na ósmej pozycji.

Brytyjczyk na początku swojego podsumowania dnia pracy wyraził uznanie dla portugalskiego obiektu, z którym Formuła 1 oficjalnie zetknęła się dopiero teraz.

"W wielu miejscach po prostu nie widać gdzie się jedzie. W zakręcie nr 8 przez moment patrzysz się w niebo i nie masz pojęcia co jest za górką. W 11. zakręcie również - skręcasz i nie masz pojęcia gdzie jesteś, zanim nagle wszystko się nie wyłoni."

"Jest niezwykle wymagająco. Ponadto asfalt jest bardzo śliski; można było dostrzec błędy wielu ludzi, którzy się ślizgali i obracali. Nie był to łatwy dzień."

Popołudniowy trening był dwukrotnie przerywany czerwonymi flagami, co utrudniło Hamiltonowi wykonanie miarodajnego szybkiego okrążenia i spowodowało, że ostatecznie stracił do liderującego Bottasa 1,4 sekundy.

"Dziś [porządkowi] byli całkiem powolni ze sprzątaniem, przez co siedzieliśmy o wiele, wiele dłużej w garażu i w drugim treningu nie mieliśmy świetnego przejazdu. Sądzę, że prawdopodobnie pierwsza sesja była dla mnie lepsza, nawet jeśli samochód nie wydawał się tak dobry."

"Potem poczyniliśmy kilka zmian i w drugim treningu był już trochę okropny. Muszę więc zrobić kilka kroków wstecz i rozgryźć co poszło nie tak w ustawieniach. Zobaczymy czy uda nam się jutro poprawić", przyznał Hamilton.